Duże aglomeracje są idealnym poligonem, na którym można sprawdzić zawodowstwo danego kierowcy. Jeśli umie sobie poradzić w miejskiej dżungli, to powinien wybrnąć z każdej sytuacji. Nauka jazdy w takich miejscach jest bardzo dużym przeżyciem i wrzuceniem niektórych na głęboką wodę. Ludzie uczący się w dużych miastach są lepszymi kierowcami, tak wynika z przeprowadzonych badań.Jeśli zaś chodzi o uczenie jazdy, osoby pracujące w takich aglomeracjach mają bardzo stresujące zajęcie, do którego trudno jest się przyzwyczaić. Jeśli trafi się na mało pojętnych kursantów, wszystko może się skończyć jakąś nerwicą. Wystarczy jechać jakiś czas za popularną L-ką, by zobaczyć, jak kursanci potrafią jeździć. Nauczanie jazdy jest pod tym względem ciężkim zajęciem i jedynie uczenie teorii może być miłą i mało stresującą odskocznią od rzeczywistości. Nauczyciel jest cały czas pod presją. Musi uważać za kursanta, by nie wjechał w przechodniów, inne auto. Niektórzy kierowcy nie zważają na to, że przed nimi jedzie nauka jazdy i trąbią na całego. Są poddenerwowani tym, że L-ka nie może ruszyć z pod świateł, bo kursantowi ciągle gaśnie silnik. Pamiętajmy więc o tym, że nauka jazdy ma troszkę inne prawa i bądźmy tolerancyjni.